sobota, 3 września 2016

Cheat day? Cheat meal? Bez słodyczy czy jedz co chcesz i kiedy chcesz?



Kiedy przechodzimy na dietę, oczywistym jest to, że należy ograniczyć/wyeliminować słodycze i fast-foody.
Trudno jest w większości przypadków zrezygnować nam z tego całkowicie. Z tego też powodu szukamy jakiegoś trybu żywienia.
Najczęstsze to: cheat day lub cheat meal.
Jednak są też osoby, które w ogóle rezygnują ze słodyczy lub takie, które jedzą je cały czas.
Więc mamy kilka dróg. Którą wybrać?
Postaram się Wam jakoś pomóc!

1. Cheat day - metoda polega na tym, że raz na kilka dni(najczęściej raz w tygodniu) pozwalamy sobie na jedzenie wszystkiego na co mamy tylko ochotę.
Ta metoda jest zdecydowanie najczęściej stosowana.

2. Cheat meal - metoda polega na tym, że raz na kilka dni pozwalamy sobie na jeden "oszukany" posiłek.



Zdecydowanie te dwa style żywienia można wrzucić to jednego worka. Mają praktycznie taką samą zasadę.
Na pewno jest to metoda, która podziała na osoby, które mają problem z silną wolą. Ta metoda na pewno Was bardzo mocno zahartuje i wprowadzi dyscyplinę do Waszego życia.
Jest to według mnie bardzo dobry styl żywienia dla osób o regularnym trybie życia.
Z tego też powodu ja zrezygnowałam z tego stylu. Ciężko był mi ustalić sobie jeden dzień "złego" jedzenia. Ponieważ jako młoda osoba, prowadzę dość niespójny tryb życia.

Kiedyś ustaliłam sobie, że moim dniem rozpusty będzie piątek. Stwierdziłam, że to dobry dzień. Ale później ktoś zaprosił mnie np. do restauracji czy do klubu w sobotę. I co? Miałam odmówić? Nic nie jeść? Tylko dlatego, że to nie jest ten dzień?
Bardzo to wpływało negatywnie na moje życie. Dlatego też odpuściłam i przyjęłam inną taktykę.

Podsumowując: Cheat day i cheat meal są to jak najbardziej skuteczne metody. Nie mniej jednak ja polecam je osobą o stabilnym stylu życia lub osobą mało spontanicznym. U takich ludzi, ta metoda bardzo dobrze powinna się sprawdzić.



3. Całkowite wykluczenie słodyczy i fast-foodów. 

Z reguły na tę metodę decydują się osoby, które są początkujące.
Takie, które nasłuchały się głupot w telewizji pt. Co to znaczy być fit czyt. jedz tylko makaron konjac z łososiem w sezamie oraz pij shake z nasionami chia i guaraną. Ewentualnie jedz kurczaka i ryż, popijając to wodą z odżywką białkową.

Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez "złych" rzeczy. Po co się aż tak ograniczać? Po co tracić przyjemność z jedzenia? W imię czego?

Najgorsze jest to, iż prędzej czy później rzucisz się na jedzenie i będzie klops.
Zdecydowanie ja nie polecam tej metody, jeżeli ktoś zakłada, że chce to robić przez całe życie.
Jestem zdania, że jedzenie jest bardzo ważną częścią naszej kultury. Jest bardzo dobrym pretekstem do np. spotkań towarzyskich. Z tego też powodu, dlaczego utrudniać sobie takie rzeczy?

No chyba, że ktoś tak sobie życzy! Wtedy ma do tej metody całkowite prawo i niech z tego jak najwięcej czerpie.

Chociaż ja tę metodę polecam, jeżeli ktoś chce to zastosować na ok. 1 miesiąc. Robiąc sobie detoks(Tutaj możesz o tym przeczytać: Detoks). Wtedy jak najbardziej to polecam.
Jednak na pewno nie na dłuższą metę.



4. Jedz co chcesz i kiedy chcesz.

I o to jest moja metoda. Ale z głową!

Przestałam się ograniczać. Po prostu jeżeli mam na coś ochotę to, to jem. Niemniej jednak, jest tutaj haczyk.
Zdecydowane jest to metoda dla osób, które potrafią się kontrolować i ograniczać.
U mnie jest tak, że "złe rzeczy" stara się zawsze wliczać w bilans kaloryczny. Wtedy już zdecydowanie mam pewność, że mi to nie zaszkodzi.
I to wtedy jest kompletna metoda.
A do tego bardzo przyjemna. Kompletnie nie utrudniająca życia.

Przy tej metodzie jednak, na początek polecam zrobić detoks, o którym już pisałam(Detoks).
Ja dzieki temu, nauczyłam się kontrolować.
Dziś gdy kupię ciastka to zjem 2 i mówię dziękuję. Nie potrzebuję już więcej.

Polecam tę metodę z reguły osobą nieuzależnionym, o silnej woli i takim, którzy prowadzą bardzo niestabilny styl życia.
Szczególnie kobietą, która mają "gorsze dni". Wiadomo, że to dla nas jest moment gdy hormony buzują a nasz apetyt rośnie. Szczególnie na czekoladę :P Dzięki tej metodzie w te dni możecie sobie na trochę pozwolić. Nie musicie się męczyć np. do soboty. Bo i po co?
Po prostu w następnym tygodniu gdy Wam przejdzie ochota, już nic nie zjecie. I tyle!



Pamiętajcie, że aby uzyskać dobrą sylwetkę trzeba patrzeć szeroko.
Nie ma różnicy czy zjecie całą tabliczkę czekolady jednego dnia czy będziecie jedli jeden pasek czekolady dziennie. Bilans na końcu tygodnia i tak będzie taki sam.



Pamiętajcie! INDYWIDUALIZM! Róbcie wszystko tak aby podpasywać to pod Wasze życie! Znajdźcie metodę idealną DLA WAS!
Napiszcie koniecznie w komentarzu jaką Wy preferujecie metodę!
A jeżeli podoba Wam się mój blog to zapraszam do OBSERWACJI!

PS. Jutro pojawi się coś bardzo przyjemnego dla osób, które mnie obserwują ;)
* Wszystkie zdjęcia znalazłam w wyszukiwarce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz